poniedziałek, 2 listopada 2015

Recepta.

Recepta.

GDY CI SMUTNO,
GDY CI ŹLE,
JEBNIJ WIERSZA,
WYŻYJ SIĘ!

Niedokończone Historie

Niedokończone Historie.


Czy każda historia ma zakończenie? Lepsze, bądź gorsze? Wydaje mi się, że tak. Lecz nie zawsze jest ono spisane, zapisane. Dlaczego więc jest tak, że mamy historię, znamy jej zakończenie, mimo to nie zapisujemy go? Chcemy aby trwała? Aby wybrzmiała?  Chcemy dać żyć postaciom wiecznie? Czy może chodzi o lenistwo autora? Nigdy się tego nie dowiemy. Bo skoro historia niedokończona to i nie opublikowana. Co czytelnikowi utrudnia wydanie zdania. Zatem jak można to ocenić? Autorów spytać? Jak? Kiedy oni sami nie wiedzą. Więc kiedy czytelniku, autorem się staniesz to odpowiesz. Odpowiedz mi proszę. Bo po części poznając świat , można osiągnąć wszystko czego  człowiek jest rad. 


Czas

Czas

Chodź tyle czasu minęło,
Nadal zapomnieć nie mogę.
Skrawki wspomnień co jakiś czas przybiegają.
Nęcą świadomość, spać nie dają.
Lecz jednak innym teraz wspomnienia te się stają.
Mniej bolą. Żyć mi dają.
To czas. On przecież leczy rany.
Dlatego teraz po tak krótkim
Lecz dłuższym czasie, nie czuje zwady.
Czuje się prawie wolna od tej szyderczej szarady.
Coraz bardziej zapominam i tak wolę.
Wolę aby wspomnienia te znikły,
Chodź nie wszystkie.
Tylko te które wywołują ból.
Mimo wszystko patrząc na twarze,
Nie odczuwam go.
Bo to nie ludzie zadają najgłębsze rany.
Lecz ich słowa, idee i ambicje chore.
Co się w ten sposób rozpadło,
Poskładanym na nowo być nie może.


P........m

Polityk, Polityką, Polityka , Pogania,
A gdzie o Polskę starania?
Gdzie ta chęć pomocy dla kraju?
Nigdzie. Dawno już została odrzucona.
Nie modna, więc wyproszona.
Śmieszą mnie poczynania XXI w.
Bo po co rządzący czy polityka dla kraju?
Jeżeli nikt pomóc mu nie chce?
A tylko korzyści czerpać pragnie.
Co zatem zrobić?
Nikt jeszcze nie wie.
Jednak gdy na myśl ktoś kiedyś wpadnie,
Oby siłę miał ją zastosować.
I kraj mój piękny kochany
Na nogi postawić, odbudować
I do świetlanej przyszłości poprowadzić.




Obojętność

Obojętność

Obojętność boli.
Obojętność kłuje w nasze istnienie.
Lecz to co ja uważam za problem,
Ty za wybawienie.
Więc czym jednak jest obojętność?
Ignorancją? Samotnością?
Spokojem? Wytchnieniem?
Dla mnie obojętność jest niczym
Więcej jak przejawem samotności.
Bo ten na którego wszyscy są obojętni,
Jest najbardziej samotny.
A im obojętniejsi jesteśmy my,

Tym i my bardziej samotni się stajemy. 

SEN

SEN

Noc. Na firmamencie gwiazdy świecą.
Nic nie mówię, nic nie powiedzą.
Umysł snuje teorie,
Sen swym myśleniem odgania.
I tak człowiekowi biada.
Bez snu z mądrością swą gada.
Spać, rano nie wyspany.
Kładąc się nocy następnej,
Poprawę sobie obiecuje,
Że jak suseł zaśnie,
Lecz znów swe teorie snuje.
Znów mądrości swej się spowiada.
Oj człowiekowi biada, biada.


środa, 30 września 2015

U......a

U……a

Czas iść, lecz się nie chcę.
Czas pójść, lecz sił brak.
Czas tam być, lecz się nie chce.
Czy na nowo nas ten świat ze chce?
Czy przyjmie nas, odmienionych i starych?
Niezmienionych i młodych?
Czy wiecie o czym myślę?
Czy ty czytelniku rozumiesz z czym musisz
I ja muszę się zmierzyć?
Tak, ty już dobrze wiesz.

Jak i ja, pisząc do Ciebie ten skromny wiersz. 

piątek, 18 września 2015

Ucieczka

Myślami zawsze uciekam,
Tam gdzie jest miło i przyjemnie.
Nie chcę tu być gdy to się dzieje.
Wrzaski, piski, złe niesnaski.
Bo coś nie pasuje,
Bo coś się nie spodobało.
Śmieszne to i tragiczne.
Myślę w takich momentach o tak wielu rzeczach.
Żeby się nie poddawać,
Żeby trzymać bacznie i mieć honor.
Moja logika jest naprawdę aż tak nie zrozumiała?
To śmieszne wręcz komiczne.
Zatem myśląc o honorze czy trzymaniu się,
Uciekam w odmęty umysłu.
W krainy nieistniejące.
Najpierw kolorowe życiem tętniące.
Później w mrok się zanurzam.
Coraz głębiej, głębiej i głębiej.
Aż łzy spływają po mych polikach.
Ktoś będzie pamiętał?
Ktoś zatęskni?

Nie wiem. Uciekam.

czwartek, 27 sierpnia 2015

Znalezione

To mój starszy wiersz, nie wiem dokładnie z kiedy,
bo znalazłam go dopiero dzisiaj przy przeglądaniu notatek.
Prawdopodobnie jest z okresu mojego gimnazjum,
bo to notatki pisane do opowiadania z tego okresu. 


Podnieś głowę,
Spójrz w niebo.
Co widzisz?
Nic? Czy kobaltowe niebo?
Ja Ci powiem,
Co moje oczy widzą.
Widzą ciemność, zapomnienie.
Sam jeden Bóg siedzi w niebie.
Nikogo innego tam nie ma.
Bo nasze życie,
To jedna wielka ściema.
Nie ma miłości, złości,
Czy sprawiedliwości.
Jesteśmy my sami.
Sami na tym świecie

Ale ludzie czy wy o tym wiecie?

piątek, 14 sierpnia 2015

Wiersz Nocą

Gwiazdy nocą,
Świecą, płoną.
Blask nadają nocnej łunie.
Jednak, czy  moja dusza pofrunie?
Czy firmament ten błogi,
Oderwie moje ciało od podłogi?

Marzenia o gwieździstym niebie,
Zawieram w tym liście do Ciebie.
Wiem, że gdzieś tam czekasz i jesteś.
Tak jak i ja tą droga kiedyś szedłeś.

Oby spotkanie kwestią czasu było,
Oraz najlepszym co nam się zdarzyło.
Teraz powoli poranek już nas wita.
Chodź promieni słońca jeszcze nie ma,

To błękit przez granat się przedziera. 

wtorek, 7 kwietnia 2015

Do B.

Robisz z Siebie idiotę?
To śmieszne.
Nawet przez myśl Ci nie przeszło,
Że się z tego nawet nie cieszę.
Rany, nadal świeże,
Goreją i bolą wciąż.
Gratuluję pomysłu.
Jeśli tak to ma wyglądać,
To powrót staje się nie możliwym.
Ale zastanawiając się, był kiedyś możliwy?
Dlatego szkoda mi już słów,
Długopisów, myśli i czasu.
Napisze może ten cykl kiedyś do końca,
Lecz dobrze się on nie skończy.
Bo koniec tego miły, być nie może,
Dla nikogo.
Zatem, wyświechtane słowo „RAZEM”,
Które znaczyło kiedyś tak wiele,
Dziś się chowa w odmętach, bo znaczy już, niewiele.


wtorek, 10 marca 2015

Przemyślenia....

Serce krwawi kiedy widzi.
Dusza łka w ciszy.
Bo to co było, przeminęło.
Bezpowrotnie jak się zdaje,
nie chce wrócić, bo nie może.
Lecz czy się złamie,
wie tylko morze .
Bo wszyscy wiemy,
to prawda stara,
że na końcu i tak zatriumfuje prawda.
Dlatego dziś się martwię,
że się dowiem najgorszego,

że im w głowach zwróciło Id, pokonując Ego.

sobota, 31 stycznia 2015

Co ja bym dała.

Co ja bym dała,
Aby oczy nie płakały,
A serce nie pękało.
Niechciana, oszukana,
Jestem beznadzieja opętana.
Na oczy przejrzałam,
Dostrzegłam wreszcie.
Że iluzję sobie stworzyłam,
Utopijny układ, co nie istnieje.
Tylko dla mnie był realny.
Dla innych był trywialny.
Łza, Łzę goni.
Po co? Po co wędruje po skroni?
Abym już wiedziała, błędu więcej nie popełniła.
Żebym łypanie wilka, pod owczą skóra wychwyciła.
Doświadczona, nauczona,
Lecz nadal w rozpaczy.
Czemu? Czemu tylko mnie zależało
I po mimo wszystko nadal zależy?
A zależeć nie powinno.